Miłość jest jak narkotyk. Na początku odczuwasz euforię, poddajesz się całkowicie nowemu uczuciu. A następnego dnia chcesz więcej. I choć jeszcze nie wpadłeś w nałóg, to jednak poczułeś już jej smak i wierzysz, że będziesz mógł nad nią panować. Myślisz o ukochanej osobie przez dwie minuty, a zapominasz o niej na trzy godziny. Ale z wolna przyzwyczajasz się do niej i stajesz się całkowicie zależny. Wtedy myślisz o niej trzy godziny, a zapominasz na dwie minuty. Gdy nie ma jej w pobliżu - czujesz to samo co narkomani, kiedy nie mogą zdobyć narkotyku. Oni kradną i poniżają się, by za wszelką cenę dostać to, czego tak bardzo im brak. A Ty jesteś gotów na wszystko, by zdobyć miłość. I wałaśnie Ty jesteś moim narkotykiem, moją osobistą dawką heroiny... Tylko ja jestem na odwyku...już ponad 4 miesiące, sama zabraniam sobie rozmów z Tobą, tym bardziej spotkań, gdy mam już odpisać na SMSka od Ciebie jedna część mnie bardzo tego pragnie, druga zaś, krzyczy "NIE"! Bo wiem, że w realnym świecie jesteś nieosiągalny, mimo, że jesteś moją bratnią duszą...I nie wiem co się ze mną dzieje, silna kobieta która wcześniej stawiała czoła każdemu wariactwu zamieniła się w małą dziewczynkę, która czasami nie wytrzymuje i szlocha z byle powodu... Jakoś nie mogę zacząć żyć...nie potrafię albo nie chcę... nie mam motywacji... Za oknem szaleje sroga zima, a przecież miał być już cieplej...a przynajmniej wiosenniej... I już na siebie patrzeć w lustrze się nie mogę... Wrrrrrr nie lubię tego stanu!!!
Gossip Girl;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz