
No i masz Ci babo placek...nie to żebym placków nie lubiała, bo kto mnie zna ten wie, że ja żyje dla jedzenia, ale ten placek życiowy to mi się w ogóle nie podoba. Trudno mi się przyznać do błędu, ale jakoś się staram wszystko naprostować w swoim życiu, i co jestem już pewna swojej decyzji to zjawia się jakaś mała istotka która niczym "diabełek na ramieniu" wprowadza niepewność w e wszystko co było już pewne... Dalej 3mam się wersji, że skoro naważyłam sobie tego piwa, to teraz je wypije...a że piwa w dużych ilościach nie lubie to będę się z tym męczyć jak jasna cholera;/
Znowu mi się śnił... znowu we śnie obiecywał... Znowu widziałam to realistyczne spojrzenie pełne iskier... I znowu rano byłam przepełniona tęsknotą, za tymi rozmowami, za uśmiechem, pocałunkami...za Nim... I próbowałam zapomnieć przez cały dzień, z marnym skótkiem bo może na godzine odeszłam myślami od swoich uczuć...ale postanowione! Od dzisiaj liczę się tylko ja! Ja, moi przyjaciele, moja rodzina i moje życie! Zmieniam priorytety, układam wszystko od nowa, ale na starych fundamentach, mam kilka postanowień, na nowo wyznaczam swoje cele, bo dość mam mrzonek i iluzji w swoim życiu...i jak teraz tu siedzę obiecuje poprawę i dotrzymanie słowa!:*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz