...zmieniłabym coś w swoim życiu? Czy wszystko jest takie, jakie chciałam, żeby było?
W sumie tak myślę, że ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Bo jeśli to wszystko doprowadziło mnie tu, gdzie jestem dziś, nie mogę narzekać. Bo dzisiaj jestem szczęśliwa, pierwszy raz w życiu tak bardzo nie mogę doczekać się tego, co będzie, co na mnie czeka.
Ale mimo wszystko nie mogę się opędzić od myśli, że nie wszystko zrobiłam tak, jak powinnam. Że nie nauczyłam się na błędach, na których powinnam, że niektóre z nich wciąż popełniam. Może, że nie zrobiłam wszystkiego co mogłam zrobić. Co bym zmieniła? Bardziej dbała o bliskich mi ludzi. Zawsze starałam się trzymać ich blisko siebie, mówić ile dla mnie znaczą, kim są. Może czasami robiłam nawet zbyt dużo, może pozwoliłam przyzwyczaić się do myśli, że jestem i że niezależnie od tego co się stanie, będę. Że nie trzeba specjalnie dbać o to, bo wciąż jestem.. "It's not that I don't try, maybe I try too hard" usłyszysz u Michaela Buble. Ale widocznie nie udało mi się to do końca, skoro dzisiaj osoby, bez których trzy/dwa/rok temu nie wyobrażałam sobie dnia, są dla mnie takie odległe. Ciężko powiedzieć, że obce. Kiedy jesteś z kimś blisko, powierzasz mu tajemnice, zwierzasz sie z myśli, słuchasz, to nawet kiedy tracicie kontakt, ciężko powiedzieć, że jesteście sobie obcy. To kłucie w środku i gula w gardle, kiedy uświadamiasz sobie, jak dużo się zmieniło, przypomina o tym, że nie jesteście sobie obcy.
Ludzie nie doceniają tego co mają- nie jest to tajemnicą. Myślałam, że ja doceniam. Starałam się docenić. A mimo wszystko gdzie dzisiaj jesteście? Ludzie z mojej przeszłości, którzy mieliście być już zawsze? To nie wyrzuty, to zwykłe pytanie. Czy zrobiliśmy wszystko co mogliśmy, żeby dzisiaj wciąż siebie 'mieć'? Nie wydaje mi się. I chyba nie tylko ja nie zrobiłam. Ludzie się gubią. Traktują jako pewne rzeczy, których nie powinni. Kiedy coś wylatuje im z rąk, zdają się tego nie dostrzegać. Dostrzegają dopiero, kiedy potłuczone leży na ziemi, a niestety wtedy niewiele da się już zrobić. I to o mnie, gdy słyszę 'when you left, I didn't see it comin', I guess I slept, it ain't like you was runnin. You crept out the front door slow and I was so self-absorbed I didn't even know' niestety. Chciałabym to w sobie zmienić, zdawało mi się, że zmieniłam, że taka nie jestem, że doceniam to co mam. Ale może i mi czasami brakowało siły, może czasami cofałam się, żeby sprawdzić, czy Ty doceniasz mnie? Może czasami po prostu zamyślona, czy zaślepiona skręcałam gdzieś i oczekiwałam, że złapiesz mnie za rękę i przyciągniesz na prostą drogę? Gdybyśmy wszystko zrobili tak, jak powinniśmy, gdzie bylibyśmy dzisiaj? Kim bylibyście dla mnie dziś, ludzie z przeszłości, którzy mieliście być już zawsze..?
Zastanawiam się ilu jeszcze ludzi, którzy dziś są dla mnie ważni, zniknie z mojego życia? W stopniu mniejszym lub większym. Ilu z nich zatęskni za mną, a za iloma ja zatęsknię. Czemu znikną. Zastanawiam się czemu więcej mówimy niż robimy. Czemu rzucamy słowa na wiatr, a nie dotrzymujemy ich? Teraz też mogłabym to powiedzieć każdemu z osobna, mogłabym coś zrobić, a wolę to napisać.. Może to strach. Strach przed odrzuceniem, przed uświadomieniem sobie, że to naprawdę już nie wróci. Może czasami łatwiej karmić się złudzeniami i wspomnieniami, niż spojrzeć prawdzie prosto w oczy? Kiedy przestanę się odwracać i szukać Cię wzrokiem? Czemu nie mogę przestać i iśc przed siebie, nie zważając na to co było? Prawdopodobnie dlatego, że nie umiem powiedzieć sobie, że ludzie którzy byli dla mnie ważni, już ważni nie są, albo może ja nie jestem ważna dla nich. Może dlatego, że to zbyt trudne pogodzić się ze stratą kogoś, kto miał być przy nas już zawsze. Być może nie przestaję dlatego, że wtedy miałam coś, czego nie mam dzisiaj i za czym tęsknię. I odwracam się, by chociaż na chwilę to mieć, przypomnieć to sobie.
Chyba chciałabym przeprosić wszystkich, których w jakiś sposób zawiodłam, którzy spodziewali się po mnie więcej. Jednocześnie wiem, że przyzwyczajam ludzi do tego, żeby więcej ode mnie oczekiwać. Jestem, kiedy mnie potrzebują, kiedy tego chcą, poświęcam inne rzeczy, jeśli jest to potrzebne. Jeśli dzisiaj macie żal - przepraszam. Może faktycznie mogłam zrobić więcej. Jednocześnie chciałabym, żebyście pamiętali, że ja też jestem człowiekiem, który czasami się boi, czasami się gubi, nie wie co robi, popełnia błędy, nie dostrzega niektórych rzeczy. Myślę o Was więcej niż Wam się wydaje. Nie będę wymieniała tu imion, bo myślę, że Ci o których myślę, dobrze o tym wiedzą.. Chciałabym coś zmienić, ale czasami myślę, że jest za późno, że nie potrafię, że nie mam w sobie tyle odwagi. Jednocześnie chciałabym powiedzieć, że jest mi przykro z powodu znajomości, o które się starałam, którym poświęciłam naprawdę dużo, a dzisiaj są wspomnieniem i to nie z mojej winy. Nie skarżę się, jest mi po prostu przykro. Więc jeśli Cię zawiodłam - przepraszam. Przepraszam, jeśli nie zrobiłam wszystkiego co mogłam, albo zrobiłam wszystko, a okazało się, że to zbyt mało. "Robiliśmy błędy - jesteśmy ludźmi."
I chciałabym też podziękować.. Dziękuję każdemu, kto w którymś momencie wywarł na mnie jakiś wpływ. Tym, którzy są przy mnie dzisiaj i wspierają mnie i tym, których już dzisiaj nie ma, ale wspierali mnie kiedyś. Dziękuję ludziom, którzy nadają czynom i słowom znaczenie, którzy są tu dla mnie. Tym, którzy mnie kiedykolwiek wysłuchali i pomogli. Którzy pokazali rzeczy, których nie dostrzegałam sama, pomogli mi stać się lepszym człowiekiem, dojrzeć, którzy dawali mi uśmiech, kiedy tego potrzebowałam i sprawiali, że czuję się potrzebna. Że nauczyli mnie ile znaczy przyjaźń, jak ważna jest. Że sprawiali, że wierzyłam - w ludzi, w siebie, w świat, w lepsze jutro. Dziękuję tym, którzy sprowadzali mnie na ziemię, kiedy była taka potrzeba i którzy mnie z niej podnosili. Dzięki którym wiedziałam, że nie jestem sama. Dziękuję za to, że tak dużo mogłam się nauczyć, za wszystkie 'lekcje' z których mogłam wyciągnąć wnioski.. Dziękuję, bo to m.in. dzięki Wam dziś jestem tu, gdzie jestem i taka jaka jestem.
Chciałabym, żeby chociaż jedna osoba po przeczytaniu tego zastanowiła się, jak ważni są ludzie, których mamy obok. Jak ich krzywdzimy nie dostrzegając ich i nie mówiąc im, ile dla nas znaczą. Jak bardzo potrzebni nam są. Jak bardzo oni nas potrzebują. Jak bardzo można żałować kiedy zrobimy zbyt mało, albo jak boli kiedy zrobimy zbyt dużo, a ktoś, dla kogo to robimy nie umie tego dostrzec. Jak bardzo można tęsknić za przeszłością i za kimś, kogo wcale nie musieliśmy stracić. I co możemy zrobić, żeby nie popełniać tych błędów w przyszłości. A może co da się zrobić by naprawić te z przeszłości, bo przecież 'it's not over til it's over'. Co jest dla nas dzisiaj ważne, KTO jest dla nas ważny. Wiem, że to truizm, ale wiem też, że będą to czytać osoby na których wciąż mi zależy i chciałabym, żeby o tym pomyślały. Może to trochę egoizm, ale... Chciałabym żebyście nie gościli zbyt często tego uczucia, które ja tłumię w sobie, a które i tak czasem zdoła się odezwać - że nie zrobiliśmy wszystkiego. Bo wiem, że czasami mogłam więcej.
:*