niedziela, 29 listopada 2009

Między nami coś nie tak, Między nami czegoś brak...


Kurczaczku, chyba bateryjka mi się skończyła... Wczoraj miało być tak pięknie, film, wino, a ja usnełam...no fest;/ na kogoś bym się wściekła i to bardzo, dobrze, że B. jest wyrozumiały;) A i piękne róże dostałam:) merci:* Co by tu zrobić żeby wrócić do formy? Chyba poukładać swoje życie, załatwić sprawę z dziekanem, pogodzić się z siostrą, wytłumaczyć sobie kilka spraw z Miśkiem, ustabilizować i poukładać wszystko w swojej głowie, żeby zacząć na nowo oddychać, bo na razie czuje się jak na bezdechu pod wodą...ale dobrze, że są osoby które od czasu do czasu "podają mi tlen" ;*


Czy potrafię zapomnieć - chyba tak, ale jeszcze potrzeba czasu... aby zrozumieć... Bo żeby zrozumieć trzeba pomyśleć, a żeby pomyśleć potrzeba ciszy...a mi jej ostatnio brak, to znaczy brak mi chęci na ciszę...

"Nie budźcie marzeń ze snu..." - a co jeżeli marzenia umarły?

czwartek, 26 listopada 2009

broken^^


Koniec kolejnego dnia, co dzisiaj zrobiłam? Byłam z Konefką u fryzjera, na zakupach, zrobiłam sobie spacerek do domku, po drodzę podziwiając jak promienie jesiennego słońca przedzierają się przez łyse już drzewa, kilka przemyśleń, kilka wspomnień, kilka śmiechowych dygresji na temat przeszłości, klika drinów wieczorem... Po głowie chodzi mi posenka Lifehousa, i nie jest to Everything tak jak kiedyś to było, o dziwo, bo akurat ta nutka powinna mi się z Nim kojarzyć, ale na szczęście aż tak masochistyczną istotą nie jestem, oprócz tego jutro zaczynamy aniołkowy sezon, pierwszy dzień w pracy, nie przewiduje sukcesów, nie o tej porze roku xD

Moja siostrzyczka ma dzisiaj urodzinki, 34, stara dupa z niej:P Druga siostra z wyboru dalej milczy, czyżby te ciche dni trwały troszkę dłużej niż zazwyczaj? B. wspomniał, że na weekend chcą wpaść na ploty, do kina, w ich przypadku, a raczej w Rudej przypadku chcieć, a móc to jednak nie to samo...

Brakuje mi jakiejś większej zmiany w swoim życiu, tak, żeby kopnąć przeszłość i zacząć na nowo...choć może jedno z moich postanowień powinno być wielkim przełomem w mojej egzystencji, ale jakoś tego nie czuje... Znieczulica? Możliwe... nie pierwszy i nie ostatni raz;) Tylko ile razy można upadać i podnosić się? Ile razy można tracić zaufanie do ludzi i uczyć się ufać od nowa? I ile razy można naiwnie wierzyć, że akurat tym razem będzie inaczej? Moje skołatane mysli, setki pytan i rozbudzona naiwna nadzieja... Ktoś, kiedyś na pytanie dlaczego życie jest takie skomplikowane odpowiedział, że nikt nie obiecywał, że będzie pięknie i bez problemów...inny ktosik stwierdził, że gdyby życie było piękne cały czas to nie potrafilibyśmy się cieszyć z tych lepszych chwil, a wszystko stało by się szarawe, bezbarwne... Coś w tym jest, tylko dlaczego moje życie nie może choć raz być troszkę dłużej piękne??? Przez mój umysł przemknęły miliony scen, tysiące myśli, setki uczuć... niepotrzebnych nikomu uczuć...

Gossip Girl:*

wtorek, 24 listopada 2009

czas zmian^^


Chyba czas na poważne decyzje, chyba napewno... Od października zastanawiam się nad swoją kadencją na archi...nie to, żeby to było coś czego nie lubie, bo lubię...tylko mobilizacji mi brak...no i patrząc na to, że pierwszy rok był wielce lajtowy i każdy zdawał, drugi jakoś się przebrneło, to trzeci dla mnie jest mega trudny, mam zbyt wielkie zaległości...i zastanawiam się czy nie przerzucić się na zaoczne, zacząć rok od początku, podszkolić się w tym i w owym, co z tego, że jakoś zdam ten semestr skoro nie będę za dużo umiała? Czas zacząć myśleć poważnie, koniec z olewającym system Paciakiem...no może trochę go zostawie, na sprawy...wiecie...damsko-męskie:P ale tylko troszkę (bez obaw Kaśka:P)

Tylko co dalej? Co CTL'a będzie się trzeba przejść...do pana M., pogadać;)

Jakoś to będzie, będzie plan na życie:)

Gossip Girl:*

P.S. nie myślcie, że zapomniałam o piosence na dzisiaj, z dedykacją będzie, dla Łukasza, z okazji 21 urodzinek;) (znajdziecie ją tu: http://www.youtube.com/watch?v=CZXHYItXWqE )

LIFEHOUSE - BROKEN (boska!!!)

"The broken clock is a comfort, it helps me sleep tonight
Maybe it can stop tomorrow from stealing all my time
I am here still waiting though i still have my doubts
I am damaged at best, like you've already figured out

I'm falling apart, I'm barely breathing
With a broken heart that's still beating
In the pain there is healing
In your name I find meaning
So I'm holdin' on, I'm holdin' on, I'm holdin' on
I'm barely holdin' on to you

The broken locks were a warning you got inside my head
I tried my best to be guarded, I'm an open book instead
I still see your reflection inside of my eyes
That are looking for a purpose, they're still looking for life

I'm falling apart, I'm barely breathing
with a broken heart that's still beating
In the pain is there is healing
In your name I find meaning
So I'm holdin' on, I'm holdin' on, I'm holdin' on
I'm barely holdin' on to you

I'm hangin' on another day
Just to see what you will throw my way
And I'm hanging on to the words you say
You said that I will, I'll be ok

The broken lights on the freeway left me here alone
I may have lost my way now, haven't forgotten my way home

I'm falling apart, I'm barely breathing
with a broken heart that's still beating
In the pain there is healing
In your name I find meaning
So I'm holdin' on, I'm holdin' on, I'm holdin' on
I'm barely holdin' on to you"

poniedziałek, 23 listopada 2009

everything^^

A właśnie zaczniemy od piosenki na dzisiaj:

Tytułowa: Everything - by Lifehouse

"Find me here, speak to me
I want to feel you, I need to hear you
You are the light that's leading me to the place
Where I find peace again
You are the strength that keeps me walking
You are the hope that keeps me trusting
You are the light to my soul
You are my purpose
You're everything
And how can I stand here with you
And not be moved by you
Would you tell me how could it be any better than this
You calm the storms and you give me rest
You hold me in your hands
You won't let me fall
You still my heart, and you take my breath away
Would you take me in take me deeper now
And how can I stand here with you
And not be moved by you
Would you tell me how could it be any better than this
And how can I stand here with you
And not be moved by you
Would you tell me how could it be any better than this
Cause you're all I want,
You're all I need
You're everything.. everything
You're all I want
You're all I need
You're everything.. everything
You're all I want
You're all I need
You're everything.. everything
You're all I want
You're all I need
Everything.. everything
And how can I stand here with you
And not be moved by you
Would you tell me how could it be any better than this
And how can I stand here with you
And not be moved by you
Would you tell me how could it be any better any better than this
And how can I stand here with you
And not be moved by you
Would you tell me how could it be any better than this
Would you tell me how could it be any better than this"

Pamiętam jak ponad rok temu, razem z "ciocią" Anią słuchałyśmy tej nutki...i pamiętam, że wtedy łzy ciekły mi po policzku strumieniem...teraz jest inaczej, nie płacze, obiecałam sobie, że już nigdy nie będę płakać i póki co słowa dotrzymałam, mimo, że było kilka momentów kiedy musiałam się opanować^ Co dalej? Życie to spontan i tego się 3mam, czego w danej chwili mi się zachcę to biorę;) a jak na tym wyjde, czas pokaże;) Skończłam projekt do Staszka, oglądam z J. "BrzydULE", a potem lecim na łyżwy, trza się troszku rozerwać, a akurat łyżwy to jest to co tygryski lubią najbardziej;)

Gossip Girl:*

niedziela, 22 listopada 2009

im bardziej się o coś staramy tym bardziej warte się dla nas to staje, ale dopiero gdy to stracimy, poznajemy tego prawdziwą wartość...


Tęskniliście?:D

Ze swoich tajnych źródeł wiem, że niektórzy prawie płakali, bo nie było co czytać do porannej kawusi, albo na sen do poduszki:) Cieszę się, że wiernie śledzicie to co się tutaj dzieje;)

Byłam na weekend w kotlince, ostatni zjazd do domku przed świętami, czy było warto? Dobre pytanie, i tak i nie... Odczułam, że są ludzie dla których spotkanie ze mną jest czymś na co czekają, do czego odliczają minuty i sekundy, i są tacy którzy na papierku zwą się przyjaciółmi, a tak naprawdę jeżeli znajdą czas to wtedy raczą wejść w moje życie i to ze swoimi problemami.

Mam dość słuchania jakim to Ernest jest debilem, co zrobił, co powiedział, jak się zachował, po prostu mam dość, wszystko było by mniami gdyby nie to, że Daria nic z tym nie robi, niby nie chcę z nim być, a jednak jest, niby przyjaźń ponad wszystko, ale na jego słowo leci jak szalona...nawet wystawiając mnie do wiatru... Cóż, życie, nauczyło mnie już, że ludzie są i znikają, stąd plakat nad moim łóżkiem "People always leave..."

Z innej beczki^^

Jeszcze miasiąc, no ponad miesiąc do świąt:) i wiecie co...nie mogę się doczekać! Jak nigdy! Gdy byłam mała, taka tyci-tyci i gdy widziałam, że spadł śnieg i mama karze mi ubierać szalik, czape i rękawiczki, a jeszcze nie znałam się na rozszyfrowywaniu kalendarza to wtedy pytałam taty za ile dni będą święta, a ile jeszcze...wtedy już czułam, że jest blisko, i teraz też się tak czuje. i nie chodzi o to, że w moim kochanym mieście w kotlince zawieszone są już ozdoby świąteczne na moście Wita Stwosza, nie chodzi też o to, że od ponad tygodnia w centrach handlowych można spotkać zielone, przystrojone świecidełkami choinki i słuchać cudnych pioseneczek, nie nie nie, to takie wewnętrzne odczucie. I chciałabym, żeby już te święta były, jak nigdy brakuje mi rodzinnej atmosfery, tego, że pogadam z papciem dłużej niż 10min, i nie będzie to przelotne żartowanie przy powtórce boksu, tylko takie jak kiedyś, i już zniosłabym odwieczne narzekanie mamuśki, bo serwetki na stole nie tak poukładane, bo jeszcze za wcześnie, bo Beata z resztą się spóźniają, nawet i z tym bym sobie poradziła, byle by już było to Boże Narodzenie;)

Gossip Girl:*

piątek, 20 listopada 2009

Happy New...Mouse?^^


Dzień dobry bardzo:D Wiecie dlaczego mam tak świetny humor o poranku?:D Jest kilka argumentów które się na to składają, np. to, że dzisiaj od początku do końca się wyspałam:D drugi to słoneczna pogoda za oknem:D a trzeci to mój genialny pomysł z którym obudziłam się dzisiaj rano:D A mianowicie...pamiętacie szczerą Patuśke? Która zawsze mówiła to co myśli każdemu? Gdzieś ostatnio mi się zagubiła, w związku z tym, że wróciło mi twierdzenie, że w fufencji mam to co ludzie powiedzą, wracam do starych nawyków:D I mam pierwsze plany:P Ten blog stanie się miejscem szczerości i to aż do bólu, nie przeraźcie się jeżeli przeczytacie tu ze szczegółami co wyprawiałam ostatniej nocy, co i o kim myśle:P A żeby było o czym pisać...trzeba zacząć bić rekordy:D może tym razem pięciu w miesiąc?:D Obstawiamy:D

Gossip Girl:*

czwartek, 19 listopada 2009

Who I'll be?

Utożsamialiście się kiedyś z jakąś osobą, bohaterem filmu lub książki? Wczoraj podczas rytualnego picia winka z Ewcią mą, przyszło mi do głowy głupie pytanie, do której bohaterki "Plotkary" jestem najbardziej podobna?

Serena van der Woodsen - Jedna z głównych bohaterów w serialu Gossip Girl. W niewyjaśnionych okoliczonościach wyjeżdża do szkoły z internatem. Po jej powrocie już nic nie jest takie same. Najlepsza przyjaciółka Blair Waldorf odwróciła się od niej po tym jak dowiedziała się, że Serena i Nate (chłopak Blair) uprawiali ze sobą seks. Teraz Serena musi sobie radzić sama, bez przyjaciół. Pewnego wieczoru S. poznaje Dana Humphreya, z którym się zaprzyjaźnia. Jest wiecznie uśmiechniętą, pozytywnie nastawioną do życia nastolatką, wiecznie stara się poprzez swoje zachowanie nie ranić bliskich osób, choć rzadko jej to wychodzi. Bardzo często znajduję się w centrum wydarzeń, co perfekcyjnie doprowadza jej przyjaciółkę Blair do szału;)

Blair Waldorf - przez długi czas dziewczyna Nate'a Archibald'a. Jest królową "wrednych dziewczyn". Jest zakochana w Chuck'u. Jednak przez długi czas nie mogła mu tego powiedzieć. Kocha intrygi. Zawzięcie próbowała dostać się do Yale, ale ostatecznie idzie do N.Y.U. Jest rozpieszczona, ma wszystko co chce. Nie okazuje uczuć, wiecznie zazdrosna o swoją przyjaciółkę Serene;)

Mam i troszkę z Blair i troszkę z Sereny;) Tak jak Blair kocham intrygi xD choć tak jak Serena nie ukrywam uczuć i wolę o nich rozmawiać;) sami zdecydujcie, do której postaci jestem bardziej podobna?;p

Gossip Girl:*

Aaaa...piosenka na dzisiaj:

Bracia Cugowscy - Za szkłem


"Mmmmmmmmhhmmmmmmmm
Na krótką chwilę zatrzymany czas,
Nic nie jest ważne, tylko Ty i ja.
Nie wiem kim jesteś, lecz wiem czego chcesz,
Będziesz moim początkiem, przebudzeniem i snem.

Cały mój świat znika za szkłem.
I gdy nie ma Ciebie niewiele wart.
Każdy mój dzień, bo nie ma Ciebie.
Cały mój świat znika za szkłem, gdy nie ma Ciebie.
Niewiele wart każdy mój dzień, bo nie ma Ciebie.

Ciągła nie pewność, Lęku gorzki smak.
Mhhmmmmm.
Gdziekolwiek spojrzę, widzę twoją twarz.
Naiwny głupiec, tak to właśnie ja.
Jestem odbiciem w lustrze,
Bez nadziei, bez szans.

Cały mój świat znika za szkłem, gdy nie ma Ciebie.
Niewiele wart każdy mój dzień, bo nie ma Ciebie.
Cały mój świat znika za szkłem, gdy nie ma Ciebie.
Niewiele wart każdy mój dzień, bo nie ma Ciebie.

Wszystko straci sens.
Mhhhmmmmmm.
Jeśli dziś nie będę tam, gdzie ty.

Cały mój świat, znika za szkłem, gdy nie ma Ciebie.
Niewiele wart każdy mój dzień, gdy nie ma Ciebie.
Cały mój świat, ginie we mgle, gdy nie ma Ciebie.
Jak nędzny żart, każdy mój dzień, gdy nie ma Ciebie."

wtorek, 17 listopada 2009

dziwność^^

Zaspałam!!! Bez kłamstw i wręcania przyznaję się do winy, zaspałam dzisiaj na grafikę... Ale nie przerażają mnie opuszczone zajęcia, tylko sam fakt, że dzisiaj samoistnie nie obudziłam się po 6... Przez ostatni miesiąc mogłam zasypiać po 22, po północy, po 2, ale i tak mój organizm zregenerowany wstawał z samiuśkiego rana...podobało mi się to, mogłam więcej zrobić, miałam więcej czasu...zastanawiałam się czym to mogłobyć spowodowane? Zbyt wysoką temperaturą w pokoju? Zmartwieniami? A może zauroczeniem? Temperatura cały czas jest constans, zmartwienia nadal są, więc...zauroczenie mineło? A może poprostu miałam wczoraj wyczerpujący dzień i musiałam dzisiaj poświęcić więcej czasu na odespanie? Za dużo pytań i za dużo opcjonalnych odpowiedzi...

Piosenka na dzisiaj:

Edyta Bartosiewicz - (Między nami) Deszcz

"Między nami coś nie tak
Między nami czegoś brak
Lecz niepotrzebnie złościsz się
Jakoś to będzie

Deszcz nadchodzi deszcz
Już czuję go na końcach moich rzęs
Deszcz prawdziwy cud
Rozkoszna ulga po ciężkim dniu

Krople dotykają ust
Płyną strumieniem
Tak czekałam na ten deszcz
Nasze zbawienie

Deszcz nadchodzi deszcz
Już czuję go na końcach moich rzęs
Deszcz prawdziwy cud
Rozkoszna ulga po ciężkim dniu

I gdzieś pomiędzy
Jednym twoim słowem
A jednym mym spojrzeniem
Jak tęcza się rozwiesi
Spokój i zrozumienie
Nic nie liczy się
Już nic nie liczy się
Znów jesteś obok mnie
Nic nie liczy się...

Deszcz nadchodzi deszcz
Już czuję go na końcach moich rzęs
Deszcz prawdziwy cud
Rozkoszna ulga po ciężkim dniu"

Dzisiaj przeglądając liste kontaktów na gadu i czytając opisy różnych ludzików znalazłam takie zdnaie: 'nie dla nich spacery, kino i kolacje wśród świec...', opis Kamili, doszłam do wnosku, że jej stan ducha jest podobny do mojego, brak zaufania, niepokój, samotność...mimo, że wokół pełno ludzi... Kamili P. jest poza zasięgiem...i mój R. też jest...a wszystko dlatego, że za późno, za późno Kamila zauważyła P., potem za późno jej wybaczyła...a ja? Ja za późno trafiłam do drukarni... Na wszystko już teraz jest za późno... A przecież mogłabym się starać, tylko po co? Decyzja i tak należy do niego, decyzja o lepszym, nie udawanym życiu...bo przecież z Jego strony nie jest za późno, nigdy nie będzie...

Wracam do plotkary, potem projekt i winko do tego, to co tygryski lubią najbardziej...i rozmowy nocą;) z B. ;)

Gossip Girl:*

mandarynkowo mi^^

czyli dzisiaj będziemy pisać o kolorach, o małych rzeczach z których powinno się czerpać szczęście:) taki jest jeden z moich małych talentów, zacieszanie z byle czego:) nie żebym narzekała, wręcz przeciwnie, pełen pozytyw:) pamiętam jak byłam mała, czyli dawno,dawno temu:P wtedy wszystko było takie proste, takie beztroskie, nawet małe, kolorowe szkiełko znalezione na podwórku przy mojej kamienicy potrafiło wywołać niewinny uśmiech na mojej twarzyczce, a póżniejsze nazywanie mnie "sroczką"...bezcenne:) całe moje życie w kotlinie było takie, pełne pozytywnych emocji, wspaniałych ludzi, a tutaj? tutaj wpadłam w wir wielkiego miasta, choć zawsze sobie obiecywałam, że tak nie będę, że zawsze znajdę czas żeby odnaleźć siebie, poskładać myśli, żeby siąść na parapecie i patrząc w gwiazdy pić gorącą czekolade i pisać sentymentalne eski z bliskimi... brakuje mi tego, ale staram się żeby teraz wróciło wszystko do normalnego stanu, do tego stanu kochanego, szalonego Paciaka/Wariata/Myszy/Patki* (* niepotrzebne skreślić:P)

Zaczełam już układać sobie to całe moje życie:) skończyłam jeden, ciekawy rozdział i zaczęłam nowy:) i cieszę się, bo nie można wiecznie patrzeć za siebie, to grozi kolejnym potknięciem:P

Uffff...już prawie 11 na zegarku...zaraz trza będzie wyjść na zajęcia i z godnością przyjąć na klate opierdziel od Staszka:P potem to już chyba z górki, mam nadzieje, ale znając życie i moje cholerne szczęście to spotka mnie coś nieoczekiwanego;) no bo przecież moja egzystencja na tym świecie nie może być nudna i monotonna;) a potem? hmmm...potem ciepły kocyk, gorąca, cynamonowa herbatka, kilka plot z laskami i projekt na jutro:) aaaa...i Karolek przyjedzie:) w jakim celu? nie wiem:P napisał tylko, że będzie...no i fajniuśko;)

Jak znajdę czas to cosik naskrobie wieczorkiem, tym czasem uciekam kochani:*

Wasza Gossip Girl:*

18.12 - no przecie ja wiedziałam, że ten dzień nie może być zwykły i normalny!!! Pojechałam po plekse do firmy Roberta, myślałam, że go nie będzie, a tu psikus, wchodze i słysze okrzyki radości: "Robert! Do Ciebie! Stara miłość nie rdzewieje!" xD Niby fajnie było go zobaczyć i usłyszeć...jak to ja:) kochana, dobra, do rany przyłóż i chcąca jak najlepiej nawet dla ex;) to tyle:)

poniedziałek, 16 listopada 2009

Czy gdybym mogła cofnąć czas...

...zmieniłabym coś w swoim życiu? Czy wszystko jest takie, jakie chciałam, żeby było? 

W sumie tak myślę, że ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Bo jeśli to wszystko doprowadziło mnie tu, gdzie jestem dziś, nie mogę narzekać. Bo dzisiaj jestem szczęśliwa, pierwszy raz w życiu tak bardzo nie mogę doczekać się tego, co będzie, co na mnie czeka.

Ale mimo wszystko nie mogę się opędzić od myśli, że nie wszystko zrobiłam tak, jak powinnam. Że nie nauczyłam się na błędach, na których powinnam, że niektóre z nich wciąż popełniam. Może, że nie zrobiłam wszystkiego co mogłam zrobić. Co bym zmieniła? Bardziej dbała o bliskich mi ludzi. Zawsze starałam się trzymać ich blisko siebie, mówić ile dla mnie znaczą, kim są. Może czasami robiłam nawet zbyt dużo, może pozwoliłam przyzwyczaić się do myśli, że jestem i że niezależnie od tego co się stanie, będę. Że nie trzeba specjalnie dbać o to, bo wciąż jestem.. "It's not that I don't try, maybe I try too hard" usłyszysz u Michaela Buble. Ale widocznie nie udało mi się to do końca, skoro dzisiaj osoby, bez których trzy/dwa/rok temu nie wyobrażałam sobie dnia, są dla mnie takie odległe. Ciężko powiedzieć, że obce. Kiedy jesteś z kimś blisko, powierzasz mu tajemnice, zwierzasz sie z myśli, słuchasz, to nawet kiedy tracicie kontakt, ciężko powiedzieć, że jesteście sobie obcy. To kłucie w środku i gula w gardle, kiedy uświadamiasz sobie, jak dużo się zmieniło, przypomina o tym, że nie jesteście sobie obcy. 


Lu
dzie nie doceniają tego co mają- nie jest to tajemnicą. Myślałam, że ja doceniam. Starałam się docenić. A mimo wszystko gdzie dzisiaj jesteście? Ludzie z mojej przeszłości, którzy mieliście być już zawsze? To nie wyrzuty, to zwykłe pytanie. Czy zrobiliśmy wszystko co mogliśmy, żeby dzisiaj wciąż siebie 'mieć'? Nie wydaje mi się. I chyba nie tylko ja nie zrobiłam. Ludzie się gubią. Traktują jako pewne rzeczy, których nie powinni. Kiedy coś wylatuje im z rąk, zdają się tego nie dostrzegać. Dostrzegają dopiero, kiedy potłuczone leży na ziemi, a niestety wtedy niewiele da się już zrobić. I to o mnie, gdy słyszę 'when you left, I didn't see it comin', I guess I slept, it ain't like you was runnin. You crept out the front door slow and I was so self-absorbed I didn't even know' niestety. Chciałabym to w sobie zmienić, zdawało mi się, że zmieniłam, że taka nie jestem, że doceniam to co mam. Ale może i mi czasami brakowało siły, może czasami cofałam się, żeby sprawdzić, czy Ty doceniasz mnie? Może czasami po prostu zamyślona, czy zaślepiona skręcałam gdzieś i oczekiwałam, że złapiesz mnie za rękę i przyciągniesz na prostą drogę? Gdybyśmy wszystko zrobili tak, jak powinniśmy, gdzie bylibyśmy dzisiaj? Kim bylibyście dla mnie dziś, ludzie z przeszłości, którzy mieliście być już zawsze..?
Zastanawiam się ilu jeszcze ludzi, którzy dziś są dla mnie ważni, zniknie z mojego życia? W stopniu mniejszym lub większym. Ilu z nich zatęskni za mną, a za iloma ja zatęsknię. Czemu znikną. Zastanawiam się czemu więcej mówimy niż robimy. Czemu rzucamy słowa na wiatr, a nie dotrzymujemy ich? Teraz też mogłabym to powiedzieć każdemu z osobna, mogłabym coś zrobić, a wolę to napisać.. Może to strach. Strach przed odrzuceniem, przed uświadomieniem sobie, że to naprawdę już nie wróci. Może czasami łatwiej karmić się złudzeniami i wspomnieniami, niż spojrzeć prawdzie prosto w oczy? Kiedy przestanę się odwracać i szukać Cię wzrokiem? Czemu nie mogę przestać i iśc przed siebie, nie zważając na to co było? Prawdopodobnie dlatego, że nie umiem powiedzieć sobie, że ludzie którzy byli dla mnie ważni, już ważni nie są, albo może ja nie jestem ważna dla nich. Może dlatego, że to zbyt trudne pogodzić się ze stratą kogoś, kto miał być przy nas już zawsze. Być może nie przestaję dlatego, że wtedy miałam coś, czego nie mam dzisiaj i za czym tęsknię. I odwracam się, by chociaż na chwilę to mieć, przypomnieć to sobie.
Chyba chciałabym przeprosić wszystkich, których w jakiś sposób zawiodłam, którzy spodziewali się po mnie więcej. Jednocześnie wiem, że przyzwyczajam ludzi do tego, żeby więcej ode mnie oczekiwać. Jestem, kiedy mnie potrzebują, kiedy tego chcą, poświęcam inne rzeczy, jeśli jest to potrzebne. Jeśli dzisiaj macie żal - przepraszam. Może faktycznie mogłam zrobić więcej. Jednocześnie chciałabym, żebyście pamiętali, że ja też jestem człowiekiem, który czasami się boi, czasami się gubi, nie wie co robi, popełnia błędy, nie dostrzega niektórych rzeczy. Myślę o Was więcej niż Wam się wydaje. Nie będę wymieniała tu imion, bo myślę, że Ci o których myślę, dobrze o tym wiedzą.. Chciałabym coś zmienić, ale czasami myślę, że jest za późno, że nie potrafię, że nie mam w sobie tyle odwagi. Jednocześnie chciałabym powiedzieć, że jest mi przykro z powodu znajomości, o które się starałam, którym poświęciłam naprawdę dużo, a dzisiaj są wspomnieniem i to nie z mojej winy. Nie skarżę się, jest mi po prostu przykro. Więc jeśli Cię zawiodłam - przepraszam. Przepraszam, jeśli nie zrobiłam wszystkiego co mogłam, albo zrobiłam wszystko, a okazało się, że to zbyt mało. "Robiliśmy błędy - jesteśmy ludźmi."

I chciałabym też podziękować.. Dziękuję każdemu, kto w którymś momencie wywarł na mnie jakiś wpływ. Tym, którzy są przy mnie dzisiaj i wspierają mnie i tym, których już dzisiaj nie ma, ale wspierali mnie kiedyś. Dziękuję ludziom, którzy nadają czynom i słowom znaczenie, którzy są tu dla mnie. Tym, którzy mnie kiedykolwiek wysłuchali i pomogli. Którzy pokazali rzeczy, których nie dostrzegałam sama, pomogli mi stać się lepszym człowiekiem, dojrzeć, którzy dawali mi uśmiech, kiedy tego potrzebowałam i sprawiali, że czuję się potrzebna. Że nauczyli mnie ile znaczy przyjaźń, jak ważna jest. Że sprawiali, że wierzyłam - w ludzi, w siebie, w świat, w lepsze jutro. Dziękuję tym, którzy sprowadzali mnie na ziemię, kiedy była taka potrzeba i którzy mnie z niej podnosili. Dzięki którym wiedziałam, że nie jestem sama. Dziękuję za to, że tak dużo mogłam się nauczyć, za wszystkie 'lekcje' z których mogłam wyciągnąć wnioski.. Dziękuję, bo to m.in. dzięki Wam dziś jestem tu, gdzie jestem i taka jaka jestem.

Chciałabym, żeby chociaż jedna osoba po przeczytaniu tego zastanowiła się, jak ważni są ludzie, których mamy obok. Jak ich krzywdzimy nie dostrzegając ich i nie mówiąc im, ile dla nas znaczą. Jak bardzo potrzebni nam są. Jak bardzo oni nas potrzebują. Jak bardzo można żałować kiedy zrobimy zbyt mało, albo jak boli kiedy zrobimy zbyt dużo, a ktoś, dla kogo to robimy nie umie tego dostrzec. Jak bardzo można tęsknić za przeszłością i za kimś, kogo wcale nie musieliśmy stracić. I co możemy zrobić, żeby nie popełniać tych błędów w przyszłości. A może co da się zrobić by naprawić te z przeszłości, bo przecież 'it's not over til it's over'. Co jest dla nas dzisiaj ważne, KTO jest dla nas ważny. Wiem, że to truizm, ale wiem też, że będą to czytać osoby na których wciąż mi zależy i chciałabym, żeby o tym pomyślały. Może to trochę egoizm, ale... Chciałabym żebyście nie gościli zbyt często tego uczucia, które ja tłumię w sobie, a które i tak czasem zdoła się odezwać - że nie zrobiliśmy wszystkiego. Bo wiem, że czasami mogłam więcej.
:*

świat zmienia się niczym pogoda w jesienne dni^^


"ktoś kiedys powiedział: "nigdy nie zrozumiesz bólu innej osoby,a nawet gdybyś go doświadczył i zrozumiał, to nie odczujesz go tak,jak ta osoba" przyjaciele to nie wyrocznie, które mówią nam jak żyć, co robić, ale wiem jedno-człowiek jest taki, jakim wykreowało go społeczeństwo, w którym żyje-a Twoje nie jest przecież takie złe:Pwięc musisz z powrotem nałożyć te Twoje "różowe okulary" które Ci z noska spadły, chociaż nie będzie to łatwe, bo się kolejny raz lekko przekrzywiły, ale chociaż my,przyjaciele nie damy Ci recepty na wspaniałe życie, to jednak możemy pomagać naprostować te okularki :) poza tym pamiętasz?zawsze mogło być gorzej-mogą być bliźniaki :D"- Łukaszek chciał umieścić tego komenta na stronie, ale chyba jakiś remont na bloggerze trwał i mu się nie udało, więc ja zamieszczam te me braterskie wypociny, bardzo mądre swoją droga;) i brat ma tu rację, muszę poprawić te moje różowe okularki bo mi się z mysiego noska lekko zsuneły;) nawet Wam napisze, że na dobrej drodze już jestem;) ale CIIIIII!!! nie zapeszajmy;)

Mysza dzisiaj upolowała sobie płaszczyk;) jak na królową śniegu przystało - płaszyk jest biało-kremowy (trudno określić jego realny koloryt) :P i chyba już mi lepiej:) choć wątpie żeby to była zasługa zakupów, ale czasu spędzonego z tym kimś:):*

Ostatnio wkręciłam się w "Plotkare" - serial ala Jezioro Marzeń, tylko na ostro i w wyższych sferach:P życie tam toczy się szybko, niczym  moje:P tylko, że u mnie scenariusz pisze los...a tam jakiś schizowy kolo:P A i sezon na mandaryny się zaczyna, kocham:*

niedziela, 15 listopada 2009

list pierwszy - witamy na pokładzie...poraz kolejny^^


dzień dobry bardzo, a raczej dobry wieczór, bo tak jakby cisza nocna już jest^^ postanowiłam znowu pisać, ja, niestała w swych uczuciach i postanowieniach poraz eNty założyłam bloga żeby wylewać swoje żale na wirtualne karki, i tylko czekać aż w chwili większego uniesienia emocjonalnego wcisne YES na pytanie: czy chcesz skasować bloga?

wszystko byłoby normalnie gdyby nie moje życie, ostatnio wybujałe jeżeli chodzi o fakty, niczym kurwa telenowela brazylijska, i już moja w tym głowa żeby wszystko wróciło na swoje miejsce. no i chyba węwnętrzne "bleeee" przeżywam, bo nawet z matką się o byle co kłóce, na szczęście ona tam, a ja tu, a między nami 100km, dzisiaj wróciłam więc jeszcze nie ochłonełam po wszystkim.

niby takie małe gówno,a potrafi psychike człowiekowi zrypać, ehhh. byłam w kotlince, myślałam, że się wypłacze i wyszlocham w rękaw siostry i co? gówno 1;0! o! widocznie powstał nowy rodzaj przyjaźni - zainteresuj się moimi problemami bo Twoje mam w dupie, jak ja nawet teraz nie czuje żeby mi przebywanie w jej towarzystwie coś pomagało, i na cholere mi to wszystko? moje współlokatorki wiedzą o moim aktualnym życiu więcej niż moja psiapsióła, cóż, życie. no i jest Bartek, no i jest Kaśka, i dzięki Bogu! i za Łukasza też dziękuje...i Fizolkowi memu, za to, że ze mną siedział i był w najgorszych momentach...bo inaczej to chyba bym zwariowała, tylko, że tak nie fajnie. i tak moje życie to znowu wielka pomyłka!

bez humoru, bez perspektyw na lepsze jutro, żegna się z Wami Myszejdo:*