wtorek, 17 listopada 2009

mandarynkowo mi^^

czyli dzisiaj będziemy pisać o kolorach, o małych rzeczach z których powinno się czerpać szczęście:) taki jest jeden z moich małych talentów, zacieszanie z byle czego:) nie żebym narzekała, wręcz przeciwnie, pełen pozytyw:) pamiętam jak byłam mała, czyli dawno,dawno temu:P wtedy wszystko było takie proste, takie beztroskie, nawet małe, kolorowe szkiełko znalezione na podwórku przy mojej kamienicy potrafiło wywołać niewinny uśmiech na mojej twarzyczce, a póżniejsze nazywanie mnie "sroczką"...bezcenne:) całe moje życie w kotlinie było takie, pełne pozytywnych emocji, wspaniałych ludzi, a tutaj? tutaj wpadłam w wir wielkiego miasta, choć zawsze sobie obiecywałam, że tak nie będę, że zawsze znajdę czas żeby odnaleźć siebie, poskładać myśli, żeby siąść na parapecie i patrząc w gwiazdy pić gorącą czekolade i pisać sentymentalne eski z bliskimi... brakuje mi tego, ale staram się żeby teraz wróciło wszystko do normalnego stanu, do tego stanu kochanego, szalonego Paciaka/Wariata/Myszy/Patki* (* niepotrzebne skreślić:P)

Zaczełam już układać sobie to całe moje życie:) skończyłam jeden, ciekawy rozdział i zaczęłam nowy:) i cieszę się, bo nie można wiecznie patrzeć za siebie, to grozi kolejnym potknięciem:P

Uffff...już prawie 11 na zegarku...zaraz trza będzie wyjść na zajęcia i z godnością przyjąć na klate opierdziel od Staszka:P potem to już chyba z górki, mam nadzieje, ale znając życie i moje cholerne szczęście to spotka mnie coś nieoczekiwanego;) no bo przecież moja egzystencja na tym świecie nie może być nudna i monotonna;) a potem? hmmm...potem ciepły kocyk, gorąca, cynamonowa herbatka, kilka plot z laskami i projekt na jutro:) aaaa...i Karolek przyjedzie:) w jakim celu? nie wiem:P napisał tylko, że będzie...no i fajniuśko;)

Jak znajdę czas to cosik naskrobie wieczorkiem, tym czasem uciekam kochani:*

Wasza Gossip Girl:*

18.12 - no przecie ja wiedziałam, że ten dzień nie może być zwykły i normalny!!! Pojechałam po plekse do firmy Roberta, myślałam, że go nie będzie, a tu psikus, wchodze i słysze okrzyki radości: "Robert! Do Ciebie! Stara miłość nie rdzewieje!" xD Niby fajnie było go zobaczyć i usłyszeć...jak to ja:) kochana, dobra, do rany przyłóż i chcąca jak najlepiej nawet dla ex;) to tyle:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz